Kolejny przepis z warsztatów Agaty, na których był mój ukochany A;)
W wersji oryginalnej są strasznie słodkie, moje (chyba jak zawsze) maja w sobie mniej cukru...
Na imprezie rodzinnej za to zrobiły tak wielką furorę, że musiałam dołożyć dodatkową porcję, którą chciałam dotrzymać do sylwestra;)
Muszę się przyznać, że największy problem miałam z kupnem kandyzowanego imbiru... Byłam już tak załamana, że chciałam kupić korzeń i sama go kandyzować ;)
Małe miasteczka nie pomagają w nietypowych zakupach, ale na szczęście dostałam go w jednym małym warzywniaku ;)
Na zdjęciu mała paczuszka prezentowa dla gości, ciasto z pistoletu i ciasteczko imbirowe;)