środa, 18 września 2013

Ganesh na Piotrkowskiej 69

Nie pamiętam dokładnie kiedy byliśmy w Ganesh ostatni raz :(
Nasza pierwsza wizyta była w czasie juwenalii PŁ, gdy po kabaretach zgłodnieliśmy i wybraliśmy się na Pietrynę poszukać jakiegoś żarcia. 
Nie spodziewałam się, że tyle będzie ludzi i moje niezdecydowanie osiągnie szczytu... 
Przeszliśmy Piotrkowską od Placu Wolności do prawie samej Piłsudskiego ;) ale w końcu wróciliśmy posłuchać trochę koncertu w Lizard Kingu, a że naprzeciwko jest Ganesh, to tam usiedliśmy...
Nigdy nic nie jadłam z takiej kuchni, więc stwierdziłam, że sławne curry z kurczakiem będzie ok.
A zamówił oczywiście coś najbardziej ostrego co się dało, ale też z kurczakiem ;)
Ale wróćmy do tego wypadu. 
Tym razem zamówiłam kurczaka w sosie Masala z plackiem Naan, A wziął chyba baraninę curry z ryżem ;)
Ja całkiem zadowolona ze swojego wyboru, pamiętajcie, że dopiero poznaję ta kuchnię i do tego w warunkach polskich restauracji...
A narzekał na baraninę, no cóż wydaje mi się, że to specyficzne mięso. Ja ją bardzo lubię i ta była całkiem ciekawie doprawiona, jak to A stwierdził, "nie śmierdziała mokrą wełną" ;)
A tutaj zdjęcie naszego stolika;)


Restauracje chętnie odwiedzę jeszcze raz, choć obsługa mogłaby się trochę bardziej starać. Pani nie do końca wiedziała jak mi doradzić, gdy poprosiłam ją o coś charakterystycznego dla tej kuchni, ponieważ dopiero zaczynam przygodę z tymi smakami, Dopiero jak określiłam, że nie chcę nic bardzo ostrego i chce mięso, nie serki to jakoś sobie poradziła ;) Za to przy pierwszej wizycie kelnerka była oschła ale nie chamska..
Wystrój całkiem fajny, super klimat plus podawanie dań w tych fajnych miseczkach ;)
Całość oceniam na 9/10.

Polecam odwiedzić samemu i się przekonać.Strona tutaj.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz